„Po co Ci te studia, skoro wszystko już masz?” Wywiad z Pawłem Kwiatkowskim, absolwentem specjalności MBA

Na naukę nigdy nie jest za późno. Okazuje się, że czasem nawet lepiej później niż wcześniej! Potwierdza to historia naszego absolwenta. O tym, co tak naprawdę dają studia i dlaczego warto studiować w wieku średnim, rozmawiamy z Pawłem Kwiatkowskim, który na ZPSB ukończył zarządzanie o specjalności Executive MBA.

Co zaważyło o tym, że wybrał Pan właśnie Zachodniopomorską Szkołę Biznesu? 

Z uczelnią miałem już do czynienia wcześniej, ale niestety musiałem przerwać studia z powodów losowych. Przeniosłem się wtedy na nią z uczelni państwowej. Wybrałem ją dlatego, że polecali mi ją znajomi i otoczenie. Choć miała za sobą dopiero pierwszych kilka lat działalności, już słychać było głosy, że jest innowacyjna w kontekście nauczania i materiałów dydaktycznych.

Kilka lat temu powróciłem na ZPSB i postanowiłem kontynuować naukę.

Jaki kierunek i specjalność Pan wybrał i dlaczego?

Chciałem kontynuować ten, który rozpocząłem za pierwszym podejściem, ale niestety nie było to już możliwe. Przede wszystkim mój ówczesny kierunek, czyli handel zagraniczny, już nie istniał. Zdecydowałem się więc na zarządzanie o specjalności MBA, który zresztą świetnie odwzorowuje mój obecny charakter pracy.

Na co dzień zajmuję się kierowaniem przedsiębiorstwem i do niedawna wykonywałem swój zawód na podstawie intuicji dostosowawczej, bo nie miałem kompetencji zarządzania. Firma radziła sobie świetnie, dopóki sprzyjały ku temu warunki. W momencie, gdy pojawił się pierwszy kryzys zewnętrzny, zauważyłem, że mam pewne bariery funkcjonalne, które wpływają na wzrost organizacji. Postanowiłem zasięgnąć wiedzy. To był chyba ten punkt przełomowy, który sprawił, że stałem się zupełnie innym managerem. Przede wszystkim managerem świadomym, który nie tylko jest w stanie zdefiniować problemy w organizacji i ich rozwiązania na podstawie teorii, ale też zderzyć je z praktyką.

Myślę, że to jest najważniejsze w tym wszystkim. Zarządzanie intuicyjne (tzw. intuicja dostosowawcza) jest pozbawione niestety części merytorycznej. Moim zdaniem, gdy ktoś opiera się na tej właśnie strategii, posiada styl zarządzania intuicyjnego, to nigdy nie będzie managerem, który buduje strategie długofalowe. Pozostanie raczej w sferze operacyjnej lub taktycznej.

Rozmawiałem kiedyś na ten temat z panią profesor Zelek, moją mentorką i promotorką. Ja byłem zaskoczony, że intuicja w biznesie i zarządzaniu nie jest do końca poprawna. Pani profesor powiedziała, że jest ona zasadna, dopóki nie szkodzi. To było dla mnie bardzo odkrywcze i od tamtej pory zacząłem zupełnie inaczej patrzeć na zarządzanie intuicyjne. Nadal twierdzę, że intuicja jest mega ważna, ale głównie na początku drogi. Jednak w pewnym momencie, gdy organizacja się rozrasta, wymaga strukturyzacji i określenia założeń strategicznych. A do tego moim zdaniem potrzebne są konkretne kompetencje.

Co najbardziej zapadło Panu w pamięć ze studiów na ZPSB? 

Myślę, że atmosfera. Atmosfera połączona z charyzmą wykładowców i tym, jak wiele ciekawych osób tam spotkałem, jak wiele dobrych przykładów do naśladowania znalazłem.

Podobało mi się też to, że wykładowcy potrafią nie tylko skutecznie przekazać wiedzę, ale również zainspirować studentów. Myślę, że właśnie ta atmosfera inspiracji, chęci rozwoju, ale również dzielenia się wiedzą jest w ZPSB najważniejsza. Między inni dzięki takim osobom jak pani profesor Zelek, którą w tym miejscu chciałbym serdecznie pozdrowić (śmiech).

Co uczelnia dała Panu poza specjalistyczną wiedzą? 

Myślę, że uzyskałem i pokonałem coś, co gdzieś z tyłu głowy zawsze mi przeszkadzało w życiu zawodowym. Powiem wprost – ZPSB dało mi przede wszystkim dumę z tego, że nie muszę udawać. Uzupełniłem kompetencje zawodowe i braki, które mi zawsze ciążyły. I chyba to jest najcenniejsze. Bo wykonywałem swój zawód, a nie do końca się na nim „znałem”. Nie było to dla mnie spójne, ja miałem z tym duży dysonans.

Jeżeli ktoś zapyta (a miałem takie pytania): „Dlaczego Ty studiujesz? Przecież wszystko masz, masz świetną robotę, masz biznes. Masz też już zresztą swoje lata”. To ja chcę powiedzieć, że właśnie po to. Że jeśli wykonujemy jakąkolwiek pracę czy realizujemy pasje na bazie odczuć, mamy do tego otwartość i nawet niezłe wyczucie, to i tak kompetencje upomną się w pewnym momencie o ich pozyskanie.

Często mówimy, że na studia idziemy po papierek. I jeśli ktoś od studiów chce rzeczywiście tylko papierek, to go sobie zabierze. Ale jeśli ktoś chce wyciągnąć z uczelni coś więcej, to proszę mi wierzyć, że weźmie dużo więcej.

Czy ZPSB przygotowało Pana do wykonywanego obecnie zawodu?

Oczywiście. Ja myślę, że poprzez ZPSB wyniosłem nie tylko siebie i swoje kompetencje, ale przede wszystkim firmę na totalnie inny poziom. Czasem sobie myślę, że to ja powinienem uczelni zapłacić za to wszystko, co uzyskałem dzięki niej dla organizacji.

Bo jeśli na studia przychodzi manager, ktoś, kto ma doświadczenie i realizuje jakiś proces biznesowy, ma jakąś organizację, to proszę mi wierzyć, na studiach można „czynić cuda”. Po pierwsze, można np. zrobić networking – poznać świetnych ludzi, wymienić się informacjami, a nawet zawrzeć relacje biznesowe. Niby nie po to się tam idzie, ale jest to możliwe. I ja jestem tego najlepszym przykładem. Wiele osób z moich studiów współpracuje obecnie z naszą firmą, czy to na zasadach dystrybucji, kooperacji, czy też na etacie.

Po drugie, możemy z uczelni uzyskać dla organizacji potencjał rozwoju. Z czego to wynika? Jeśli studiujemy chociażby specjalność MBA, to mamy tam do czynienia np. z budowaniem strategii rozwojowych firm. I tam dowiadujemy się, że koncentracja na jednym biznesie to tylko jedna ze strategii. Obok niej istnieje też dywersyfikacja, czyli budowanie tzw. spółek portfelowych. Są też działania w ramach różnego rodzaju integracji. To uświadamia managerowi cały wachlarz możliwości dla organizacji.

Czym dokładnie się Pan zajmuje i skąd pomysł na taki kierunek ścieżki kariery?

Jestem dyrektorem zarządzającym firmy Orde. To jest firma, która skupia się na zaopatrywaniu całego łańcucha dostaw w technikach profesjonalnego sprzątania. Czyli my nie sprzątamy, ale wyposażamy organizacje, które się tym zajmują.

Od niedawna formalizujemy też działalność inwestycyjną w ramach spółki alternatywnej, realizując przy tym cały pakiet usług doradztwa biznesowego. Moja rola polega tu głównie na koordynacji i organizowaniu tego biznesu. Natomiast oferujemy wiedzę fachowców o bardzo wąskich specjalizacjach, którzy mogą doradzać naszym klientom w takich obszarach jak psychologia biznesu, finansowanie, opracowanie produktów, zwłaszcza w zakresie prototypów. A także e-commerce, który dziś powoli przejmuje już rynek klasyczny. Tak więc mnóstwo umiejętności, z którymi miałem kontakt na studiach, będziemy mogli dziś realizować projektowo, doradzając innym przedsiębiorcom, pomagając im diagnozować problemy w firmie i znajdując rozwiązania.

Czy przekładanie wiedzy zdobytej na uczelni na praktykę jest rzeczywiście wykonalne, czy to zupełnie dwa różne światy? 

Ja myślę, że to jest absolutnie wykonalne. Jestem chyba tego dobrym przykładem. Obserwowałem różnych studentów podczas mojej edukacji. Widziałem różne osoby, w różnym wieku i różnym stopniu zaangażowania biznesowego. Z każdego rocznika wychodzą osoby, które chłoną tę wiedzę jak gąbka, bo po prostu czują, że właśnie tego potrzebowali, tym się chcą zajmować, to jest dla nich odpowiedź na bieżące problemy.

Ale jest też część osób, które nigdy nie zetknęły się z tym światem biznesowy w praktyce, zwłaszcza ludzie młodzi, po szkołach średnich. Dla nich przełożenie tej wiedzy na praktykę będzie na początku nieco trudniejsze. Dlatego wydaje mi się, że taka porządna dawka wiedzy jest najlepsza w momencie, gdy jesteśmy już po pewnej przerwie po edukacji średniej. Z uwagi na to, że jako młodzi ludzie nie mamy jeszcze do końca doświadczenia. Dlatego ja bardzo polecam studia na ZPSB osobom w wieku średnim, ale nie tylko. Tam mogą czuć się swobodnie i uzupełnić deficyty wiedzowe na temat tego, czym już się zajmują.

Jeśli chodzi natomiast o młodych ludzi zaraz po maturze, to uważam, że najpierw lepiej byłoby pójść do pracy albo… zrobić sobie gap year. Rozejrzeć się po świecie, spojrzeć na luzie na to wszystko. Wtedy łatwiej będzie im podejść do decyzji: „Co tak naprawdę chcę robić? Co chcę studiować?”. Uzyskają szerszą perspektywę.

Praca to jedno, ale czy poza nią ma Pan czas na rozwijanie swoich zainteresowań i czy uważa, że rozwój pasji jest ważny zarówno na studiach, jak i po nich?

W przeszłości czasem słyszałem, że jestem pracoholikiem. Musiałem tłumaczyć, że to nie jest pracoholizm, bo ja w pracy się nie męczę. Realizowałem w niej swoje potrzeby, między innymi kontakty z ludźmi, możliwość przemawiania publicznego i tak dalej.

Ale nie będę oszukiwał, hobby to jest zupełnie oddzielna sprawa. Nie można uprawiać hobby w pracy. Jednak człowiek musi mieć to życie zrównoważone w trzech obszarach, czyli rodzina, życie osobiste, no i zawodowe. To jest, wydaje mi się, bardzo ważne, to są elementy, które trzeba uzupełniać.

Ja na studiach odkryłem, że mogę delegować zadania, że nie muszę wszystkiego robić sam. Po pierwsze potrafię teraz zmotywować ludzi do działania i dzisiaj planuję w przyszłości przekazać pracownikom całą firmę. Oczywiście odbędzie się to na zasadzie utworzenia zarządu. Ja to wszystko wiem dzisiaj, ale gdybym wiedział to wcześniej, miałbym więcej czasu na swoje prywatne sprawy, którym poświęcam się teraz. Gram na gitarze, piszę swoje teksty do piosenek, wykonuję swoją muzykę.

Można powiedzieć, że dzięki studiom na ZPSB zyskałem więcej wolnego czasu, zająłem się swoimi prywatnymi sprawami. Pływam łódką motorową, jeżdżę na rowerze, rozwijam zainteresowania, które kiedyś odkładałem na później. Dzięki studiom uświadomiłem sobie, że nie wolno tego odkładać. Że jeżeli chcemy się rozwijać, być kreatywni i efektywni, to przede wszystkim musimy zadbać o siebie.

Czy gdyby mógł Pan cofnąć się w czasie, to poszedłby Pan w tym samym kierunku zawodowym, czy jednak coś zmienił?

Poszedłbym może do szkoły artystycznej. Chciałbym być artystą. Nie tylko tworząc muzykę, bo czasem zdarza mi się np. ulepić coś z gliny albo narysować. Ale myślę, że to, co ja robię w firmie, to jest w pewnym sensie działalność artystyczna.

Poprzez moją pracę kreuję pewną rzeczywistość, wymyślam warianty biznesowe i wcielam je w życie. Myślę, że jest to praca twórcza. Jestem też szczęśliwy, bo mogę powiedzieć, że to wszystko wykonuję z pewnym poczuciem wolności, co bardzo sobie cenię. A przecież artyści lubią być wolni.

Czy wybór szkoły ma naprawdę duże znaczenie w przyszłości? 

Tak, wybór uczelni, wybór szkoły ma wpływ na przyszłość. Ale głównie dlatego, że środowisko, w jakim się obracamy, ma na nas duży wpływ. Jeśli chcemy szukać wzorców do naśladowania, inspiracji, to musimy być w odpowiednim środowisku.

Ja bez studiów na ZPSB nigdy nie poznałbym taki osób jak pani profesor Zelek czy pani profesor Justyna Osuch. Nie wiedziałbym, że są tacy fajni ludzie, którzy tak dużo wiedzą i lubią się tym dzielić. Zacząłem je naśladować, też chętnie dzielę się tym, co wiem.

Spotkanie na swojej drodze odpowiednich ludzi powoduje dużą zmianę i progres w życiu. Ja takich spotkałem w ZPSB i myślę, że ta uczelnia pozwoliła mi na nowo uwierzyć w siebie.

Jako absolwent ZPSB, czy ma Pan jakieś porady dla przyszłych studentów? 

Nie zwlekajcie z tą decyzją! I tak będziecie wykonywać swój zawód, a brak kompetencji może okazać się w pewnym momencie dla Was barierą. Dzięki studiom możecie zyskać wiedzę i umiejętności nie tylko do swojej pracy, ale też do realizowania innych projektów – pasji, tworzenia vlogów, pisania książek itd.

Proces studiowania uczyni Was ludźmi, którzy są bardziej świadomi siebie i spoglądają szeroko, uważnie na rzeczywistość. Być może dzięki temu po uzyskaniu „papierka” będziecie chcieli rozwijać się dalej. I tego Wam wszystkim życzę!